Podujatie


Wariat i Zakonnica oraz Helikopter Tanz Streichquartett
2

Wariat i Zakonnica oraz Helikopter Tanz Streichquartett

Już 11 października w Teatru na Plaży wystąpi Sopocki Teatr Tańca, gość Beijing Fringe Festival, Pekin. Zapraszamy na dwa spektakle: "Wariat i Zakonnica" oraz "Helikopter Tanz Streichquartett".

Bilety: normalny: 30 zł, ulgowy : 20 zł
 Viac

No active events available

An event with this title is currently not available for purchase online.

Last event date: nedeľa, 11. október 2015, 19:00

Podczas festiwalu w Chinach STT zaprezentował spektakl Wariat i Zakonnica, który mogą Państwu również zobaczyć na naszej scenie:

WARIAT I ZAKONNICA
Reżyseria, choreografia:: Jacek Krawczyk, Izabela Sokołowska
Taniec: Dorota Zielińska, Jacek Krawczyk
Scenariusz na podstawie dramatu Witkacego: Joanna Czajkowska
Kostiumy: Magdalena Arłukiewicz
Muzyka: Karolina Rec, Przemysław Etamski / Mastering: Mariusz Noskowiak
Scenografia: Jacek Krawczyk
Wizualizacje: Natalia Osuch, Dominik Rudasz
Światła: Artur Aponowicz
Fotografie: Alicja Byzdra
Premiera: 1 maja 2012, Teatr na Plaży

O spektaklu :
Interpretacja artystów Sopockiego Teatru Tańca tekstu Witkacego skupia się wokół WOLNOŚCI w dwóch wymiarach: osobistej i artystycznej. Pierwsza z nich dotyczy norm społecznych kreślących ramy wolności jednostki, druga wolności w sztuce, w podejmowanych artystycznych wyborów.

Oba aspekty wolności są ze sobą nierozerwalnie powiązane poprzez artystę, poetę Mieczysława Walpurga oraz relacje w jakiej on pozostaje wobec świata (szpital psychiatryczny) i otaczających go osób, z których najważniejsza staje się Siostra Anna. W konsekwencji widz obserwuje zmagania zniewolonego fizycznie (kaftan bezpieczeństwa, izolatka) człowieka, który nie mogąc żyć i tworzyć, wdaje się w relację z młodą dziewczyną, w której upatruje sprzymierzeńca, wybawicielkę. Relację daleko odbiegająca od normalnej zażyłości pacjent – siostra zakonna. Relacji której w pełni oddaje się Anna zdecydowanie przekraczając granicę wyznaczonej wcześniej realności zakonu i ścisłych norm.

W tej sytuacji nikt nie może zwyciężyć: podobnie, jak u Witkacego w finale nie ma Zdrowych i Chorych, nie ma Wolnych i Zniewolonych. Autorzy spektaklu celowo przesuwają akcent na postać Anny, która zdaje się być niemą realizacją słów swojej przełożonej – Siostry Barbary: „Oto jest cała wasza psychiatria!! Ja na stare lata nie wiem już, kto jest wariatem ja czy pan, czy oni. O, Boże, Boże! Zmiłuj się nade mną. Ja chyba już oszalałam.”…

„ Ubrani na czarno mężczyzna i kobieta, każde zajęte sobą. On ma spętane ręce, ona zaś długi czarny welon. Ich zainteresowanie sobą wzrasta z każda minuta. Mężczyzna prowokuje, zaprasza kobietę, by wkroczyła w jego świat, ona obserwuje go z ciekawością i wydaje się z czułością. Światło jest coraz silniejsze i okazuje się, że jego krępuje kaftan bezpieczeństwa, a ją zakonny habit. Spektakl jest obrazem relacji pomiędzy postaciami, których powstanie zainspirowało dzieło Witkacego „Wariat i zakonnica”. Zwraca szczególna uwagę na kwestie zniewolenia i wolności człowieka. Choreograf posłużył się niezwykle czytelnymi środkami. Przestrzeń, w której znalazł się wariat zostaje ograniczona białym kwadratem podłogi. Bohater praktycznie z niego nie wychodzi. To zakonnica przekracza magiczną białą linię, przedostając się do jego świata. Bohaterowie uwalniają się wzajemnie. Ona zdejmuje z niego niewygodny kaftan, on ośmiela ja by zrzuciła habit. To wszystko jest tylko jedna strona medalu. Mamy nieustanne wrażenie, że tak jak bohaterowie siebie uwalniają, tak samo próbują siebie ograniczać. Wydaje się także, ze w sytuacji zniewolenia czują się dużo pewniej niż po uwolnieniu, kiedy muszą funkcjonować w obcym dla siebie świecie. Ruch został zaprojektowany tak, ze widać, kto akurat „wypowiada” swoja racje na scenie. Dostrzegamy różnice w jakości ruchu prezentowanego przez tancerzy. Ona jest łagodna, miękka, gładka, on nieco kanciasty, gwałtowny. Klimat spektaklu potęgowany jest poprzez projekcje na białym horyzoncie. Koła zębate wpisane w sylwetkę człowieka, szczególnie często pojawiające się w jego głowie potęgują psychodeliczny witkiewiczowski nastrój. „Wariat i zakonnica” jest interpretacja tekstu Witkacego, ale ponieważ autor skupił się na wielowymiarowym zagadnieniu wolności, nie czytamy spektaklu jak przekładu literatury na język tańca. Literackie konotacje mogą być pomocne, ale nie wydają się konieczne by odnaleźć się w świecie stworzonym przez Sopocki Teatr Tańca.”

Izabela Stańdo „Wolność czy zniewolenia” w „Dance Puls” XI Międzynarodowy Festiwal Teatrów Tańca 16-23 sierpnia 2014

Podczas wieczoru będzie można zobaczyć jeszcze drugi spektakl STT pt. Helikopter Tanz Streichquartett”
choreografia: Jacek Krawczyk, Joanna Czajkowska
muzyka: Karlheinz Stockhausen
tańczy: Jacek Krawczyk

„Helikopter Quartett” to jeden z najbardziej ekstrawaganckich pomysłów muzycznych niemieckiego kompozytora awangardzisty Karlheinza Stockhausena. Jest to utwór na kwartet smyczkowy i cztery helikoptery. Każdy instrumentalista kwartetu grał na pokładzie latającej maszyny. Gama tonów złożona ze skrzypiec, altówki, wiolonczeli i silników tworzyła koncert ponad chmurami – dźwięk przestrzeni. Mówi się, że dzieła Stockhausena to muzyka dla ekstremistów. Dźwięki, które prowokują, były inspiracją dla wielu artystów, m.in. dla francuskiego choreografa Angelina Preljocaja.

Jacek Krawczyk, który konfrontuje swoje artystyczne „ja” z tak niepokojącą muzyką, sięga do swoich doświadczeń, doświadczeń dojrzałego mężczyzny i artysty. Tańczy ruchem silnym, fizycznym tak, by przenieść widza w świat podniebnych maszyn i spełnić odwieczne marzenie człowieka, by wznieść się w powietrze. To dialog z sobą, swoim człowieczeństwem i niebem.

Recenzje:

„Ciemno. Słychać tylko tupanie; tupanie i po nim cisza. Za chwilę w głębi sceny snop światła otoczy jasnym kręgiem przyczajoną postać, przyklejone do podłogi ciało. W jego skuleniu w sobie nie ma nic z uniku, nic z wycofania czy lęku. To raczej moment przed skokiem, gromadzenie siły, rozpoznanie warunków, badanie przestrzeni, wypatrywanie wroga. Silny, męski, z pięknie wyrzeźbioną „strukturą” mięśni, z ogoloną głową – grecka rzeźba. Czarne sportowe buty, czarne nakolanniki i czarne dopasowane krótkie spodenki dodają tej wojowniczej postaci dynamiki, zadziorności, nawet agresji. To typ ambitnego sportowca, kogoś kto zawsze chce być najlepszy. Dopiero potem okaże się, że pod maską twardego macho skrywa się niepoprawny marzyciel, pragnący spełnić chłopięce marzenia o lataniu, o zdobywaniu podniebnych przestworzy, o wolności…Na razie zamknięty w kręgu światła wykonuje ruchy pewne, jakby ćwiczył mięśnie, sprawdzał swoje możliwości. W każdym kolejno zapalającym się kręgu powtarza ten sam układ, te same wypracowane sekwencje ruchów. Kwartet świateł wywołuje z cienia gesty zamaszyste, wykorzystujące poprzeczną i podłużną oś ciała, eksponowane tu jakby wahadłowo, z nieustannym przerzucaniem ciężkości. I tak krok po kroku (raczej: krąg po kręgu), ostro; a gdzieś na granicy mroku rodzi się marzenie, łagodne. Jest gdzieś coś, co nie do końca jasne, skrywane, nieuświadomione. Ale owo „coś” od zawsze przecież, niemal embrionalnie, stanowi część męskiego, świata wewnętrznego; jakby na przekór zewnętrznym, demonstracyjnie prezentowanym, stereotypom.

Jeden tylko element cudzego świata – spódnica, atrybut kobiecości – sprawia, że doskonale poukładany krąg męskich spraw przestaje być na chwilę taki ważny, a uwolniony z gorsetu narzuconych sobie wyobrażeń i zobowiązań macho zaczyna fantazjować. Teraz ruchy nie są już tak pewne, jednoznaczne, nie takie ostre, nie tak mechaniczne. Kończą się męskie ćwiczenia, zaczyna się kobiecy taniec, któremu wreszcie może dać upust. Chłopak podciąga spódnicę do góry, na wpół zakrywa twarz. Halka na dole, oś pada i cienki tiul spódnicy rozpostartej między ramionami, jak skrzydła, jak śmigła. Gotowy do startu? Powoli, z głębi sceny, na tle czarnej kotary, zaczyna się obracać, kręcić, wirować – odlatuje, odrywa się od ziemi, unosi się, szybuje, daje się ponieść. Czemu? Nie trwa to za długo, bo zawieszony na wieszaku surdut, biała koszula i krawat przypomina mu o tym, co ważne. Dla mężczyzny! Jesteś dorosły, jesteś odpowiedzialny, jesteś silny – bądź mężczyzną. Zaczyna więc swój „męski” taniec. A jednak coś się zmieniło, ruchy wprawdzie zamaszyste, wahadłowe, pewne, bija z niemęską lekkością… Marzenie zostało pod spodem, nie całkiem zakryte garniturem obowiązków i przyzwyczajeń , trochę niewygodne i niepraktyczne – ale już niezbywalne.  Jadwiga Majewska „Podtrzymać ciągłość” W: „Didaskalia” czerwiec-sierpień 2007 nr 79/80

„[…] Helikopter. Tanz. Streichquartett
wykonany przez Jacka Krawczyka z Teatru Okazjonalnego. Choreografia ma bardzo spójną kompozycję i ciekawą wizję artystyczną. Impulsem do stworzenia tej choreografii była muzyka K. Stockhausena, jest to muzyka na smyczki i cztery helikoptery. Artyści, wykonujący muzykę, znajdowali się na pokładzie helikopterów. Motyw helikoptera pojawia się dosłownie w tańcu, ale też odnosi się do pragnienia lotu – tak mocno zakorzenionego w ludzkiej naturze. Na samym początku Krawczyk powtarza jeden i ten sam układ w czterech różnych punktach na scenie. Jego ruch jest bardzo precyzyjny, kolejny gest przecina przestrzeń, wyznaczając zamknięte płaszczyzny. Precyzyjność i doskonałość tych gestów oraz ich dynamika sugeruje, że Jacek Krawczyk nie kreuje na scenie postaci, a raczej konstruuje maszynę – helikopter. Kulminacyjnym momentem wydaje się być finałowa scena lotu. Przy dźwięku wprawionego w ruch śmigła helikoptera, Jacek Krawczyk z rozpostartymi ramionami coraz szybciej przebiega po okręgu, wokół sceny. Ruch wydawałoby się, że najprostszy z tych, które tego wieczoru prezentował tancerz, zadziałał idealnie. Przypominało to konstrukcję montażową, obraz poruszającego się śmigła wytworzony przez muzykę, łączy się z ruchem tancerza, który niczym punkt na śmigle obraca się, intensyfikując swój ruch wraz z odrywaniem się od ziemi. Nasilająca się muzyka sprawiła na widzu wrażenie odrywania się od ziemi, potem szybowania. Niestety lot kończy się tragicznie- finał godny Ikara. Upadek – widz słyszy wyraźne, kiedy cichnie muzyka, obraz konstruuje się w świadomości odbiorcy prawie automatycznie, na scenie nie powstaje już nic, nie ma takiej potrzeby. Wszyscy wiemy, że „lotnik” spadł.  Anna Królica „Po wrocławskich Wibracjach Tanecznych” na www.nowytaniec.pl
 

 

Polub Nas


Tipy


Teatr Korez

plac Sejmu Śląskiego 2, Katowice

Jeden z dwóch teatrów repertuarowych w Katowicach, który wnosi do pejzażu kulturalnego miasta program teatralny na najwyższym poziomie, a przy…

Upozornenie! Časový limit na nákup čoskoro vyprší!
odhadovaný zostávajúci čas:
00:00

položka/y v košíku

celkom:


Váš časový limit na nákup vypršal. Prosím, znova vložte vstupenky do košíka.